Kutzowsky

Programowanie, rowerowanie, kosmosy i inne fajne rzeczy

Page 4 of 18

Dwie nieskończoności

Wiem, że w telewizji mało co jest mądre, że pierze ona super proszkiem skarpetki koszule i mózgi, ale coś takiego mnie lekko zdziwiło. Robią sobie jaja z naiwnych ludzi i nawet się z tym nie kryją. Do rzeczy z tej kategorii pasuje mi opis z filmu przyrodniczego.

Oczyszczanie jajem

Samica homo sapiens, za pomocą środków masowego przekazu, próbuje uzyskać pozycję autorytetu pośród mniej rozumnej części stada. W tym celu pręży się oraz przywdziewa mądry wyraz twarzy przed czujnym okiem urządzenia zamieniającego wizję i fonię na sygnał elektryczny, które potocznie nazywane jest kamerą. W ręku dzierży symbol swej mocy – ovum gallus gallus domesticus, czyli kurze jajo. W niektórych kręgach owe ovum uchodzi za naturalny, biologiczny filtr energetyczny, który niczym supermasywna czarna dziura, pochłania wszelkie zło w promieniu kilku kilometrów.

By aktywować zbawczą moc jaja należy je odpowiednio użyć, toteż wspomniana wcześniej samica, po wyraźnym poinformowaniu, że oczyszcza innego osobnika z gatunku homo sapiens w imię jego wolnej woli, rozpoczyna ruchy koliste dłonią zawierającą jajo. Następujące przy tym werbalne komentarze objaśniają, iż zmienna prędkość oraz promień ruchu łączą się z tak ważnymi elementami rytuału jak oczyszczanie linii rodowych ojca oraz matki minimum cztery pokolenia wstecz, usuwaniem myślokształtów, podłączeń energetycznych, przywracaniem równowagi energetycznej we wszystkich siedmiu ciałach astralnych, czy też oczyszczaniem czakr i otwieraniem trzeciego oka. Fakt, że jednym z elementów ceremonii bywa oczyszczenie układu pokarmowego z naciskiem na część wydalniczą, może poddawać w wątpliwość kwestię, czy oczyszczany homo jest na pewno sapiens.

Po zakończeniu obrzędu następuje pytanie o radę aniołów za pośrednictwem kart anielskich. Szklane kule prawdopodobnie wyszły z użycia ze względu na swą małą przenośność oraz delikatną budowę. Dodatkowo, przy obecnym rozwoju technologi oraz pędzie ku coraz wyższym rozdzielczościom ekranów, rozmazany obraz na powierzchni sfery, który widzi tylko jedna osoba, nie robi już takiego wrażenia.

Następnym etapem jest poproszenie ślepca zwanego losem o afirmację, która odpowiednio często powtarzana może zmienić życie. Nie jestem leniwą bułą i żywię się jedynie energią kosmiczną, nie jestem leniwą bułą i żywię się jedynie energią kosmiczną, nie jestem leniwą…

Jako ostatnie następuje utrwalenie, wspomnianego na początku, autorytetu mistrzyni ceremonii, które odbywa się za pośrednictwem znacznej ilości rad z psychologii, dietetyki, fizjoterapii, dekoracji wnętrz oraz innych dziedzin, które pozornie nie mają nic wspólnego z kurzym jajem. I tak oto kolejny homo debilus, wraz ze swoim portfelem, staje się czyściutki jak skarpetki pod koniec reklamy proszku. Czytała Krystyna Kucówna.

Wszechświat oraz ludzka głupota są nieskończone, ale tylko do tego pierwszego jest sens wysyłać sondy i badać, czy tak na pewno jest.

Mamy złoto!

Tak, jakby ktoś jeszcze nie wiedział. Bo na przykład oglądał nie ten kanał.

Siatkówkę zacząłem lubić w podstawówce gdy zrozumiałem, ze idzie mi najlepiej ze wszystkich dyscyplin, których uczyliśmy się na lekcji WFu. No cóż, gdy po swojej pierwszej w życiu zagrywce sposobem dolnym, która wylądowała w siatce, usłyszałem od dwóch wielkich facetów „GÓRĄ!”, to następna była już sposobem górnym. Weszła i od tego czasu chyba wchodzi częściej niż nie wchodzi.

Pozamiatane

Krótko

Gdy mecze polskiej reprezentacji lecą w telewizji to, prócz szalika w naszych barwach narodowych, kładzionego rytualnie na telewizorze zaraz po hymnie, nie ma już niczego innego. Kiedy polska reprezentacja grała na mistrzostwach świata w Polsce, to wiadomo, co mogło się dziać u mnie w domu, no a przynajmniej w pokoju. Droga naszych do finału była czymś pięknym, a sam finał powinno się puszczać młodym adeptom siatkówki jako materiał szkoleniowy. Rano, wieczór, w nocy, we dnie – te świąteczne i powszednie.

Piękna jest też, prócz medali na szyjach. atmosfera która panowała i nadal panuje. Celowo tu pomijam chore zapędy pana Zakoduję-Żaka i skupiam się na tej, bliżej boiska. W PZPS nie ma (aż takiej) sitwy i żelbetonu, które zdarzają się w związku, kończącym się inną literką. Antiga niczym kwiat lotosu na tafli jeziora sobie twierdzi w wywiadach: „Gramy dobrze. Możemy grać jeszcze lepiej.”, a reprezentacja po prostu to robi.

Sami siatkarze muszą być wspaniałymi facetami. Obojętnie, czy obecni tryumfatorzy, czy ci sprzed lat czterdziestu, umieją się ładnie wysłowić, mają poczucie humoru, a Mariusz Wlazły biegający, sypiący confetti i bawiący się z dzieciakami, to już czyste piękno i dobro. Reprezentują poziom – mistrzowski poziom. Nie zawiedli też kibice. Hymn powinien być tak śpiewany zawsze i wszędzie, a pojedyncze „białooo-czerwoooonee to barwy nieeeezwyciężoooone” zawyte w tle pomeczowego studia rozłożyło mnie na łopatki.

Reszto siatkarskiego świata: bójcie się i szykujcie… miejsce na podium w Rio.

Horizontal Street Drunkard

Dzień jak co dzień, czyli wstać, doprowadzić się do stanu używalności, galopem na przystanek i na zajęcia. Później mniej więcej to samo, tylko w odwróconej kolejności,z lekkimi modyfikacjami. Tym razem było jednak trochę inaczej.

Tak dla odmiany, poszedłem inną trasą, by kupić rzecz do życia absolutnie niezbędną, czyli kołki rozporowe. Przejście ze stępu do kłusa zakłócił mi pewien jegomość, który uznał, że kostka brukowa jest miękka, milusia i tak piękna, że warto by było obejrzeć ją nieco bliżej. Samochody jadą ulicą, nikt nic nie widzi, nikt nie chce widzieć. Ludzi z okolicy też jakoś dziwnie wywiało. Będzie trzeba sprawdzić o co chodzi tym bardziej, że w głowie już i tak zaczęło mi się odtwarzać któreś szkolenie z pierwszej pomocy….

To zaczynamy akcję. Zgodnie z zaleceniami, zacząłem nawiązywać kontakt podchodząc bliżej. Proszę pana? Co się stało? Halo? Zero odzewu. To kucnąłem (bo co innego mogłem zrobić?) i szturchając lekko, ponowiłem pytania. Tym razem odzew był, ale w języku znanym chyba tylko jego twórcy. Dobrze, chociaż wiem już tyle, że to lokalny jogin, w pozycji „Pijana Asana”. Oddycha, nie krwawi, reaguje, czyli powiedzmy, że jest ok. Wstaję, by wyciągnąć z kieszeni komórkę i wezwać karetkę, ale słyszę nagle za plecami: „Pijany?”. Obracam się i widzę, że łaskawie zatrzymał się instruktor prawa jazdy. Zatrzymał się, jak na instruktora przystało, na środku pasa ruchu chyba tylko po to, by go zablokować na moment bo… odjechał zaraz po tym, jak dowiedział się, co zamierzam zrobić.

Kucam jeszcze raz (no nie dziwcie się) by sprawdzić, czy się panu nie pogorszyło. Dalej mruczy pod nosem po starocerkiewnosłowniańsku albo w innym mandaryńskim, to uznaję, że jest tak samo i wstaję by… usłyszeć pytanie „Co się stało?”. Cudownego ozdrowienia nie było, za to zdarzył się inny cud, zatrzymał się przechodzień w wieku przedemerytalnym i po usłyszeniu krótkiego streszczenia jak intensywnie medytował nasz jogin, wyciągnął tę komórkę i zaczął dzwonić na sto dwanaście. W tym czasie, zatrzymał się kolejny facet. Tym razem mniej więcej, w moim wieku. I tak z tym pierwszym opowiadaliśmy, co się stało. Ja temu chłopakowi, a on przez telefon kolejnym dyspozytorom z różnych miast. Później próbowaliśmy znów nawiązać kontakt z panem, dzięki któremu zaczęła się cała ta impreza. Znów bezskutecznie. Jedynym, czego udało nam się domyśleć, było to, że pił kompot z jabłek. (Nie wiedziałem, że jednak znam starocerkiewnosłowiański.) Ciekawe ile miał procent miał ten kompocik.

Te rozmowy w różnych konfiguracjach przerwało głośne EEEEOOOOEEOO karetki, która ruszyła spod budynku pogotowia, do którego było… ze 100m w linii prostej. Ratownicy ekspresowo zadbali o to, by człowiek na poziomie znów trzymał się w pionie i jako, że nadal był średnio rozmowny, pomogli przemieścić się mu do samochodu, kończąc tym samym historię z urozmaicaniem mi dnia.

Jaki z niej morał? Może już lekko wyświechtany, ale nie dla każdego oczywisty. Należy się zatrzymać pomóc, jak się umie. Nie pamiętasz pierwszej pomocy? Trudno, zacznij krzyczeć, dzwoń. Już sama Twoja obecność może ośmielić kogoś jeszcze i razem zdziałacie coś więcej. W tym przypadku to był akurat pan pod wpływem, lecz pozory mylą, bo trudno przecież określić stan człowieka leżącego twarzą do ziemi. Chyba nikt by nie chciałby być zostawiony tak na pastwę losu, z nosem pomiędzy kostką brukową. Bądź częścią społeczeństwa, w którym od zawsze chcesz żyć.

Tarcia na oczach

W pewien letni wieczór postanowiłem, że dam swym gałkom ocznym odpocząć od monitora i zrobię to przez… wpatrywanie się w ekran telewizora. Z filmami na bieżąco nie jestem. Średnio się orientuję w nowościach, repertuarze kin i tego typu sprawach. Może ma to swoje wady, ale też jeden zasadniczy plus. Mam co oglądać, gdy dla innych, w telewizji ciekawych rzeczy już nie ma.

Tym razem nie było też nowości i dla mnie, ale dostrzegłem Pulp Fiction. Pomyślałem, że taki klasyk warto od czasu do czasu obejrzeć nawet, gdy to zrobi się to już po raz wtóry. Pewnie puszczają go nocą ze względu na treściwe dialogi. No to akcja-mobilizacja, czyli szybka runda po domu, by zrobić na zapas wszystko, co by mogło mi przerwać oglądanie i wpaść do pokoju w momencie rozpoczęcia filmu. No, zaczyna się… To słynne ujęcie z bagażnika samochodu. Ale zaraz, zaraz… Czy na początku nie było czasem sceny w knajpie? I to chyba nie Travolta. Co jest grane?

Po nudnym dialogu, na pytanie odpowiedziała mi plansza z tytułem filmu:

PULP FRICTION

Aaaaa, czyli to ostrzejsze kino niż się spodziewałem. Z tej samej półki, co Done in 60 Seconds, PocAHotASS, czy Requiem for a Cream. Pomyślałem sobie „pieprzę takie pieprzenie” i poszedłem spać.

Drogie Dzieci czytajcie uważnie programy telewizyjne, szczególnie w części bardziej nocnej, bo nawet w Mango, o tej porze wydłuża się coś innego niż wąż ogrodowy nowej generacji.

Mundialeiro

Emocje po mundialu już opadły, jak po wielkiej bitwie kurz, a ślady po niemieckich czołgach zaczynają powoli zarastać trawą. Wszędzie analizy, podsumowania, narzekania. Poniżej zamieszczam listę ciekawych kwestii naszych złotoustych komentatorów, które miejscami bywały ciekawsze niż sama mecze. Niektóre z komentarzy opatrzyłem moim skromnym komentarzem, bo pewne kręgi lubią rekurencję.

Zacznijmy od nowinek technicznych i kryptoreklamy jednego ze sponsorów:

Wiedzą już państwo, sędzia nie zamierza się golić, tylko tym szprejem zrobi linę…

Francja to zespół, który będzie ewaluował.

Chyba leniwie, patrząc po wynikach.

Patrzę na pozycję Naniego, bo on jest i z lewej strony, i z prawej, i w środku. Nie wiem, czy on jest tym wolnym elektronem?

Dobrze, że tym razem nie zastanawiali się wokół czyjego jądra będzie krążyć.

… pada z głośnym jękiem na murawę, ale nic się chyba nie stało. Tak profilaktycznie sobie wrzasnął.

„Oszukany przez piłkę” – to by był dobry tytuł na serial z tego mundialu. Kilku piłkarzy by się załapało…

Williiiiian [strzela] jakby chciał komuś z rodziny tam na trybunach tę piłkę sprezentować.

I o podobnej sytuacji:

Strzela… ale tak na wiwat.

-Po zmianie koszulki będzie jeszcze szybszy po tej stronie.
-No, będzie szybszy, bo będzie lżejszy.

I just wanna make you sweat.

Jedyny plus dla niego to taki, że może już teraz iść pod prysznic.

No tak, po co grać w upale, jak można dostać kartę i iść do szatni.

-Chciałbym zwrócić uwagę na tego piłkarza…
-Niewiele tu trzeba, żeby kogoś dziś wyróżnić.
-Tak, Éder biega.

Apetyt na wygraną

Mieli zjeść Suareza? To on ich zjadł! Przed chwilą widzieliśmy, jak ich sobie popił!

(Suarez na ławce rezerwowych popija wodę.)

Piłkarska teoria względności

Decyduje się na faul 3 metry od sędziego, a sędzia jest metr od przewinienia.

Czy będzie 3:0? TAAAAAK! Nieeeeee.

Zmienna jest ta zmienność pozycji z zespole niemieckim.

Oglądamy, oglądamy , nie nudzimy się

Skoro mamy taki [nudny] mecz, to można wykorzystać parę nikomu niepotrzebnych faktów na temat uczestników mundialu. Kostaryka to czwarty na świecie eksporter bananów.

To kolejny raz sięgamy do zbioru naszych nieprzydatnych ciekawostek. Gdyby zebrać wszystkie holenderskie ciężarówki, to nie zmieściłyby się na ulicach tego kraju. Tak dużo jest tam firm spedycyjnych i zarejestrowanych ciężarówek. Pewnie przewożą banany z Kostaryki.

Obudzili się na trybunach kibice Niemiec…

W co my gramy?

Na narciarza postanowił Cillessen ocenić sytuację i dokładnie ustawić mur.

Różne loty robi na tym turnieju Van Persie. Raz wyższe, raz niższe, czasem bardzo efektowne.

Dempsey to jest ten zawodnik, któremu reprezentanci Ghany złamali nos w pierwszym spotkaniu.

Moda i kolory

To jest faul na taką porządną żółtą kartkę, a nawet na taką pomarańczową.

Jak tak dalej pójdzie, to najbardziej efektowną w grze Kamerunu będzie fryzura i stylizacja bramkarza.

Tak patrzę na widownie i jak było żółto, tak teraz jest żółto-czerwono, bo taki kolor mają krzesełka na stadionie.

I chyba najciekawsza grupa: Anatomia futbolu

-… ma wytatuowane „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie”
-Długi cytat, ciekawe jak on to zmieścił.
-No, ma długie kończyny.

Rodzice myśleli, że będzie skrzypkiem, ale innymi kończynami zdecydował się zarabiać na życie.

…Ramos na plecy Alby…

Gol zdobyty brzuchem, ale czy nie było spalonego?

Niesamowity młotek ma w tej lewej nodze Hulk.

Didier Drogba też skakał do głowy. Przegrał ją.

Jak się nie ma serca, to się lepiej niech w piłkę nie gra

Skoro chodzi o to, by język giętki powiedział to, co pomyśli głowa, to w niektórych, musiała być niezła balanga.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Kutzowsky

Theme by Anders NorenUp ↑