Szary narodzie wydobądź z wnętrza barwy szczęścia, zachęcam.
Moim zdaniem ta piosenka dość dobrze pasuje właśnie do tego okresu. Żałoba się skończyła. W sumie, dobrze. Od tych wspomnień, reportaży, czarnego koloru niektórzy już powoli wariowali. Nie można tego od tak wyrzucić z głowy, ale powinno się też pamiętać o tym, że czas leczy rany. Życie potrafi być brutalne, ale piękne za to też bywa. Tyle na ten temat.
Dziękuję bardzo.
Jest to polska grupa hip-hopowa powstała w Poznaniu, w 1999 roku. Tworzą ją Przemysław „Hans” Frencel oraz Paweł „Deep” Paczkowski. Dlaczego o nich wspominam? Trzydziestego października ukazała się ich płyta zatytułowana T.R.I.P.
Początki
Cofnijmy się w czasie. Jest rok 2000. Zespół wydaje, za własne pieniądze, swoją pierwszą płytę „Najwyższa instancja”. Jest to tzw. nielegal, czyli album nagrany w domowych warunkach i rozprowadzony, najczęściej w swojej okolicy. Typowy sposób na start, szczególnie dla zespołu zajmującego się rapem. Instancja może nie była najwyższa, lecz porównując z innymi „domowymi nagrywkami”, stała na jakimś poziomie. Co kto lubi. Dla mnie szybkie nawijanie pod bit i teksty typu: „…kawałek, który cię wykręca, tak jak wodę z mokrej szmaty” są dla mnie średnio interesujące. Mnie osobiście, nie wykręciło.
Rozpad i kolejna płyta
W roku 2002 Deep opuścił zespół. Mimo to Hans wydał kolejną płytę pod szyldem 52. Nosiła ona tytuł „P-Ń VI”, czyli Poznański Czerwiec. Moim zdaniem było to jedyne nawiązanie do tych wydarzeń. Utwory opisują polską rzeczywistość, często w ostrych słowach. Ich poziom jest już wyższy, niż w przypadku pierwszego albumu i będzie systematycznie rósł. Piosenki są przeplatane co najmniej intrygującymi skitami, czyli krótkimi, często zabawnymi wstawkami, powiązanymi luźno, lub wcale z tematyką płyty. Bity są już bardziej złożone i ciekawsze brzmieniowo, choć większość składają się z prostego schematu „bum, bum, klap” i jakiejś melodii w tle.
Deep Hans
Po pięciu latach zespół znowu liczył dwie osoby. Zapowiedziano płytę, która nagrana będzie w założycielskim składzie. Po kilkukrotnym przesuwaniu premiery, ujrzała światło dzienne. Można było i nadal można ściągnąć ją LEGALNIE z Internetu. Jeśli komuś bardzo zależy, to pewnie na allegro krążą jeszcze egzemplarze kolekcjonerskie. Dochód z nich, z wyłączeniem egzemplarza nr 52, który został sprzedany na aukcji charytatywnej, przeznaczono na produkcję kolejnego krążka. W międzyczasie, w tym samym roku, a więc 2008 ukazała się składanka, która zawierała dotychczasową twórczość chłopaków z Dębca, wzbogaconą o trzy nowe utwory. Jednocześnie rozpoczęto prace nad kolejnym albumem. Tym razem, miało być to coś w klimatach trip-hop. Jednak nie obyło się bez komplikacji. Studio zostało obrabowane. Oprócz sprzętu muzycznego, skradziono także komputer, na którym zapisane były wszystkie materiały. Zostały one odtworzone i ostatecznie „T.R.I.P.” ujrzał światło dzienne.
Jak już pisałem, zespół rozwija się z płyty na płytę. Dwie ostatnie stoją już na dość wysokim poziomie, jeśli chodzi o polski rap zarówno od strony tekstowej, jak i brzmieniowej. Moim zdaniem „Deep Hans” oraz oraz „T.RI.P.” brzmią podobnie, mimo iż reprezentują, czy też miały reprezentować, inne gatunki muzyki. Ponownie poruszane są problemy życia szarego człowieka, lecz ich opis jest inny, bardziej dojrzały. Można doszukać się sporej liczby motywów antykościelnych i dość ostrej krytyki politycznej . W utworze „Creutzweli”, który był singlem promującym „Deep Hans” pojawia się pojęcie „choroby szalonych głów”, która grasuje w naszym kraju. Na „T.R.I.P.” mój osobisty faworyt, to „Bezsenność”. Może przez porę dnia, a raczej nocy, w jakiej słuchałem jej pierwszy raz. Na przykładzie „52 Dębiec” można zaobserwować rozwój zespołu w ciągu tych dziesięciu lat działalności. Niektórzy dalej reprezentują sobą to, czym zaczynali, tworząc stereotypowy obraz środowiska hip-hopowego. Nie wszyscy są napakowanymi łysolami z BMW. Rap potrafi być muzyką. Da się go nawet słuchać. To tak dla tych mniej znajomych z tematem.
Tak to tak, a nie to nie.
Nie ma nie, gdy mówię tak,
Bo wiem sam czego chcę
Kochana Polsko, dzięki za mądrość, choć idę pod prąd
za ludźmi którzy nazbyt zaufali pieniądzom,
hańbiąc Twoje godło na bankietach z pompą.
Czekam na dzień, w którym bez stresu spojrzę w bloku okno.
By uniknąc pytań – tak, głosowałem. Może dlatego,że to „… o Twoje imię walka, bez tchu zaparcia”, lub jakaś jej nieudolna próba. Dzisiejsza sytuacja wcale nie zachęca, by udać się do lokalu wyborczego. Gdyby sobie taki pan (euro)poseł przesłuchał i wziął do serca tekst, szczególnie drugiej piosenki. Wymagam tak wiele?
Poczuj prawdę, która osiada na powiekach.
To jest o miłości której nie zmierzysz w monetach…