Zdarzały się takie dni. że zastanawiałem mocno, czy kiedyś nie zmienić platformy blogowej nie przejść na własny serwer. Wiązałoby się to jednak z poszukiwaniem swojego miejsca w sieci, porównywaniu cen hostingów i możliwości silników blogowych. Czyli standardowo: chciałem, ale mi się nie chciało. Decyzja adminów Joggera dała mi jednak trochę więcej motywacji i przyspieszyła realizację planów, które niedawno były dość cichą melodią dalekiej przyszłości.

I stało się: jestem na WordPressie. Tu jest wszystko, a jak czegoś nie ma, to na pewno jest na to wtyczka. Wiszą Ci spójniki? Wtyczka. Chcesz się logować wykorzystując konto Google, Fejsbuka lub MojaStajnia? Wtyczka. Do tego sporo motywów, panel administracyjny, aktualizacje, planowanie publikacji, API do zabawy i sporo innych bajerów. Cud, miód, owies i orzeszki. Moje leniwe ja fruwałoby pod sufitem z radości gdyby nie to, że mu się nie chce.

Jedyny niuans, to fakt, że po eksporcie z joggera na tymczasowego bloga i dopiero potem we właściwe miejsce, wszystkie stare komentarze oznaczyły się jako moje i wygląda to tak, jak bym miał nierówno pod sufitem i gadał sam ze sobą. Może i mam, ale nie aż tak i to temat na zupełnie inny wpis, dlatego jeszcze będę grzebał w bazie danych żeby to odkręcić. Jeśli ktoś wie jak, to jestem otwarty na podpowiedzi i ogólnie wszelkie sugestie oraz ciekawe pomysły.

Wspomnę jeszcze tylko, że na swój nowy przyczółek wybrałem serwery Hekko. Oferują wszystko czego mi potrzeba za rozsądną cenę, bez zbędnych kombinacji i dobrym uptimem. Wszystko proste, przejrzyste i w razie potrzeby, zawsze można powiększyć pakiet lub dokupić dodatkowe usługi. Ponadto, polecili mi ich mądrzy ludzie w sieci, a Wujek Google potwierdził, że warto. Zobaczy się, jak to będzie w przyszłości, ale na razie jestem zadowolony.

Czas zacząć nowy rozdział. Pomysły są, jest domena, tylko chęci czasem nie ma.