Podróż do pracy urozmaicił mi pewien młody człowiek, dla którego najwyraźniej, podróż pociągiem była dość ważnym wydarzeniem w życiu. Już na peronie było go dobrze widać i słychać, szczególnie, gdy w oddali zabłysnęły światła lokomotywy.
Ciucia! – Krzyknął do mamy, która stała zaraz obok, zajęta żywiołową rozmową z jego babcią. – Mama, CIUCIA! -Tak synku – Odrzekła czym prędzej dobrze wiedząc, że zaczął powoli wpadać w pętlę, która mogłaby wyglądać mniej więcej tak:
while(ktosSieZainteresuje)
{
RobHalas(BardzoDuzoDecybeli)
}
Natomiast ja równie dobrze wiedziałem, obok kogo wyląduję w wagonie. (Oglądało się „Dzień Świra”, nie?) Kilka chwil później, wszystko stało się wedle oczekiwań. Wróżka Kucmeralda – stwierdzanie rzeczy oczywistych za sporą opłatą. Numer widzicie Państwo u dołu ekranu. Wszystkie linie wolne! Dzwoń teraz, przyszłość swą wybadaj, bądź lepszy od sąsiada!
Rozrywki z peronu ciąg dalszy. Antoś, bo tak miał na imię, zadecydował, że to on będzie trzymał bilety, bo wszyscy inni się nie znają. Rozważania na temat kompetencji przerwała lokomotywa, która gwałtownie ruszyła, ciągnąc resztę składu za sobą. Malec skwitował to krótkim, ale jakże treściwym: „ŁO!”. Swoją drogą, ciekawe czemu te pociągi tak szarpią przy ruszaniu? Silnik pieszczony prądem tak rwie się do pracy? W sumie, też bym się szarpał przy takim napięciu…
Wspomniane „ŁO!” było słychać co każde równie ochocze ruszanie spod kolejnych stacji. Pomiędzy przystankami, atrakcję stanowiło wszystko: bilet, kartka, długopis, pieczątka, konduktor oraz przesuwające się za oknem drzewa i inne ciucie. Dość podobnie przeżywał mój wewnętrzny chłopiec, tylko odpowiednio ciszej, bo w ukryciu. Cóż, jazda pociągiem w naszym kraju to nadal interesujące przeżycie. Wszystko z czasem się jednak nudzi i jako, że Tosiek zaczynał być coraz mniej znośny dla reszty obsady wagonu, to zespół mama & babcia, musiał interweniować.
-Sprawdź, czy w lesie są sarenki. – Padła nagle propozycja. – Są?
-TAK.
-A ile nóg ma sarenka? – Malec pokazuje na palcach.
-Osiem?
-TAK.
Kurcze, widziałem tylko dwie czteronożne. A może to była jedna z ośmioma kończynami i dwiema głowami? Na pewno też świeciła w ciemności i robiła: muuuuuu.
Może to była jakaś sarenka po Czarnobylu?
PS. Nienawidzę Cię za Twoją lekkość pisania!
A ja Cię uwielbiam za lekkość pisania 😀
I za opowieści z dziećmi w rolach głównych. I kuzyn i nawet obce dziecko to u Ciebie atrakcja większa nawet niż opisy meczów 😀
Miłego weekendu, Kucmeraldo! 😀
Bo Kucmeralda dorabia także jako przedszkolanka 😀
Ma dryg do dzieci 😀
Dzieci są takie fajne… gdy znajdują się w bliżej nieokreślonej lokalizacji, a jedynym świadectwem obecności jest humorystyczny i przyjemny w czytaniu wpis na czimś blogu.
Zastanawiam się jak bardzo owa jazda pociągiem nadszarpnęła twoje nerwy, Kucyku, zanim byłeś w stanie ją tak opisać 😛