Programowanie, rowerowanie, kosmosy i inne fajne rzeczy

Mamy złoto!

Tak, jakby ktoś jeszcze nie wiedział. Bo na przykład oglądał nie ten kanał.

Siatkówkę zacząłem lubić w podstawówce gdy zrozumiałem, ze idzie mi najlepiej ze wszystkich dyscyplin, których uczyliśmy się na lekcji WFu. No cóż, gdy po swojej pierwszej w życiu zagrywce sposobem dolnym, która wylądowała w siatce, usłyszałem od dwóch wielkich facetów „GÓRĄ!”, to następna była już sposobem górnym. Weszła i od tego czasu chyba wchodzi częściej niż nie wchodzi.

Pozamiatane

Krótko

Gdy mecze polskiej reprezentacji lecą w telewizji to, prócz szalika w naszych barwach narodowych, kładzionego rytualnie na telewizorze zaraz po hymnie, nie ma już niczego innego. Kiedy polska reprezentacja grała na mistrzostwach świata w Polsce, to wiadomo, co mogło się dziać u mnie w domu, no a przynajmniej w pokoju. Droga naszych do finału była czymś pięknym, a sam finał powinno się puszczać młodym adeptom siatkówki jako materiał szkoleniowy. Rano, wieczór, w nocy, we dnie – te świąteczne i powszednie.

Piękna jest też, prócz medali na szyjach. atmosfera która panowała i nadal panuje. Celowo tu pomijam chore zapędy pana Zakoduję-Żaka i skupiam się na tej, bliżej boiska. W PZPS nie ma (aż takiej) sitwy i żelbetonu, które zdarzają się w związku, kończącym się inną literką. Antiga niczym kwiat lotosu na tafli jeziora sobie twierdzi w wywiadach: „Gramy dobrze. Możemy grać jeszcze lepiej.”, a reprezentacja po prostu to robi.

Sami siatkarze muszą być wspaniałymi facetami. Obojętnie, czy obecni tryumfatorzy, czy ci sprzed lat czterdziestu, umieją się ładnie wysłowić, mają poczucie humoru, a Mariusz Wlazły biegający, sypiący confetti i bawiący się z dzieciakami, to już czyste piękno i dobro. Reprezentują poziom – mistrzowski poziom. Nie zawiedli też kibice. Hymn powinien być tak śpiewany zawsze i wszędzie, a pojedyncze „białooo-czerwoooonee to barwy nieeeezwyciężoooone” zawyte w tle pomeczowego studia rozłożyło mnie na łopatki.

Reszto siatkarskiego świata: bójcie się i szykujcie… miejsce na podium w Rio.

1 Comment

  1. N.

    Ładnie powiedziane. Napisane mniej ładnie, bo przecinki, ale to drobiazg ;).
    Ja osobiście nie jestem wielką fanką oglądania kanału sportowego, ale muszę powiedzieć, że jest na co popatrzeć, jeśli mówimy o siatkówce. Szczególnie, gdy porówna się to z meczem piłki nożnej, gdzie panuje atmosfera teatrzyku pod tytułem „pokaż mi swoją kontuzję a powiem Ci jak dobrym jesteś piłkarzem”. Jeśli chodzi o ten konkretny mecz to i kibice się świetnie spisali, i siatkarze, którzy pod naprawdę wielką presją tak mocno pracowali na to zwycięstwo. Miło było popatrzeć. Mnie osobiście najbardziej rozczuliły dwie rzeczy. Pierwsza: gdy jakiś kibic w jakimś wywiadzie dla jakiejś telewizji powiedział przed meczem coś w stylu „nasi przeciwnicy powinni się martwić – w końcu wieczorem przegrają z przyszłymi Mistrzami Świata” – taka cudowna wiara w siatkarzy jest wzruszająca. Drugim wzruszającym momentem była chwila już po meczu – podziękowania dla Arka za to, że nosił piłki. Po tylu latach wciąż tak samo ważny… Naprawdę muszą być wspaniałymi facetami. 🙂
    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2025 Kutzowsky

Theme by Anders NorenUp ↑