Internet jest trochę jak dynamit. Ma dużą moc i bywa przez to groźny, ale gdy się wie, jak tę moc właściwie spożytkować, to staje się bardzo pomocny. Buduje, lub niszczy kariery, poszerza albo wchłania inne media, powoli wyznacza istnienie, bo przecież, gdy nie ma Cię w sieci, to niemalże nie istniejesz. Dziś jednak, chciałbym się skupić na jasnej stronie jego mocy, ale też mniej oczywistej, jak jakieś zakupy, czy kwestie dostępności pliku bombowe_bomby.pdf.

Otóż za górami, za lasami, za siedmioma światłowodami, żył sobie taki zespół jak Luxtorpeda. Grał miłą i spokojną muzykę, dzięki której nie było wątpliwości, czy włączyło się głośniki, czy też nie. Muzyka ta spodobała się ośmioletniemu Bartkowi, a jak bardzo, można zobaczyć poniżej.

I potem stała się magia. Przez fejsbuki, jutuby i inne magiczne rzeczy, doleciało to do twórców piosenki i Bartek dostał jeden z najlepszych prezentów urodzinowych.

Chyba rośnie nam gwiazda. Może za kilka lat polską scenę muzyczną, zawojuje zespół Pendolino, czy coś w ten deseń. Kto wie.

Czasem wystarczy się na chwilę zatrzymać i pomyśleć, czy nie istnieje takie coś, co dla nas jest rzeczą stosunkowo niewielką, a sprawi komuś ogromną przyjemność.

(I wiem, że trochę po czasie, ale fajne to i miło odnotować.)